Niemiecki plan zakazu reklam wyrobów tytoniowych: protestują tylko lobbyści
Minister żywności Christian Schmidt chce zakazać reklamy tytoniu. Nic dziwnego, że jedynymi osobami, które są tym zdenerwowane, są firmy tytoniowe. Raporty Tagesspiegel.
Za byłego kanclerza Gerharda Schrödera rząd niemiecki sprzeciwiał się zakazowi reklamy wyrobów tytoniowych w UE, chociaż w tamtym czasie dotyczył on tylko mediów drukowanych i Internetu.
Teraz, bez presji ze strony Europy, minister żywności Christian Schmidt (Chrześcijańska Unia Społeczna) ma nadzieję zakazać wszelkiej reklamy wyrobów tytoniowych w Niemczech. I nawet decydenci gospodarczy nie są poruszeni.
Ekspert ekonomii z Partii Socjaldemokratycznej: Ochrona zdrowia jest priorytetem
W rzeczywistości jest odwrotnie. Andrea Wicklein, rzeczniczka grupy parlamentarnej Partii Socjaldemokratycznej (SPD), powiedziała Tagesspiegel, że jest „za przedłużeniem zakazu reklamy tytoniu”. Powiedziała, że jest świadoma „kompromisu” dla interesów ekonomicznych przemysłu tytoniowego, „co przywiązuje dużą wagę do takiej reklamy”.
Ale ochrona zdrowia i profilaktyka to po prostu priorytet – wskazała. „Ponosimy ogromną odpowiedzialność za to, aby w szczególności młodzi ludzie nigdy nie zaczęli palić i aby liczba palaczy nadal spadała”. Koszty tego uzależnienia ponosi „nasza opieka zdrowotna finansowana przez solidarność, a nie przemysł tytoniowy” – zaznaczyła.
Michael Fuchs był bardziej krytyczny. Należy przyjrzeć się planowanym restrykcjom reklamowym „z bliska”, w tym ich „aspektom prawnym”, powiedział wiceszef ds. gospodarki i klasy średniej w grupie parlamentarnej sojuszu centroprawicowego. Zasadniczo, wskazał, nie należy przekraczać wymogów UE „w świetle miejsc pracy w rodzimym przemyśle i jego zdolności do eksportu”. Ale to wszystko. Wyraźny opór brzmi zupełnie inaczej.
Daleko poza dyrektywą UE
Schmidt nie otrzymał też żadnych gniewnych telefonów z Ministerstwa Spraw Gospodarczych Sigmara Gabriela. Około tygodnia temu polityk CSU wysłał swój projekt do ministerstw. Powiedział, że ma nadzieję nie tylko osiągnąć, ale i wyjść poza unijną dyrektywę, która wymaga od wszystkich państw członkowskich wprowadzenia do połowy maja 2016 roku znacznie większych ostrzeżeń i szokujących zdjęć na opakowaniach papierosów.
Zamierza również zakazać reklam wyrobów tytoniowych w kinach i na billboardach. W końcu Schmidt argumentuje, popierając swoją decyzję, że Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) ma „obowiązek” ograniczenia reklamy produktów rakotwórczych. Zwrócił uwagę, że obok Bułgarii Niemcy są ostatnim krajem UE, który nadal zezwala na reklamę zewnętrzną papierosów.
Mocna rzecz dla branży tytoniowej
Tymczasem plany Schmidta są mocną stroną dla producentów tytoniu. Znajduje to odzwierciedlenie w ich reakcji. Całkowity zakaz reklamy to nie tylko „zerwanie tamy w polityce gospodarczej”, powiedział prezes Niemieckiego Stowarzyszenia Papierosów Jan Mücke. Oznacza to również „rażące naruszenie umowy koalicyjnej”. Przecież umowa wymaga jedynie „wdrożenia wymogów unijnych 1:1, aby nie obciążać niemieckiej gospodarki dalej idącymi przepisami” – wyjaśnił.
Jeśli ustawa stanie się prawem, „byłby to pierwszy raz, gdy legalny produkt nie mógłby być już reklamowany”. W ten sposób istniałby „bezprecedensowy limit konkurencji” dla całego sektora, powiedział, a produkty takie jak alkohol i żywność z dużą ilością cukru lub tłuszczu byłyby następne.
Z drugiej strony ignoruje się fakt, że odsetek młodych palaczy „spada” od 2001 r., a 2014 r. osiągnął „historyczny dołek” z mniej niż 10%, zauważył Mücke. Ponadto wskaźnik palenia wśród młodych ludzi spadł bardziej w Niemczech niż we Francji, Polsce i Wielkiej Brytanii, gdzie od lat obowiązują całkowite zakazy reklamy. Z punktu widzenia lobbystów pokazuje to, że zakaz reklamy nie ma ani realnego wpływu na liczbę palaczy, ani nie nadaje się do profilaktyki wśród młodych ludzi.
„Podstawowe zasady wolnego rynku, zawieszone”
Niemieckie Stowarzyszenie Reklamy również nie wyraziło zgody. „W ten sposób podstawowe zasady wolnego rynku zostałyby zawieszone w dotkniętym sektorze gospodarki” – powiedział dyrektor zarządzający organizacji Manfred Parteina. „Całkowite ograniczenie kontaktów reklamowych z dorosłymi klientami stawia sektor poza systemem gospodarki rynkowej” – powiedział. Byłaby to „ingerencja w rynek reklamy, której głębokość nie jest jeszcze znana” i której nie można uzasadnić ochroną konsumenta.
Tymczasem producenci tytoniu fajkowego i cygaretek również się bronią. W dyrektywie UE ich produkty są szczególnie wyłączone z bardziej rygorystycznych przepisów, podkreślił Alexander Manderfeld z Niemieckiego Stowarzyszenia Tytoniowego. Teraz, pomimo wszystkich oświadczeń, plan ministerstwa zawiera szokujące zdjęcia i zakaz reklamy w tym konkretnym sektorze tytoniowym. „To uderzyło w nas jak zimny wiatr” – powiedział Manderfeld. Jednak kosztowna zmiana opakowań może „pogrążyć wielu producentów w ruinie”, wskazał. W kraju istnieje 2000 odmian cygaretek i papierosów oraz około 700 marek tytoniu fajkowego. Ale argument o ochronie młodzieży nie ma zastosowania, powiedział, ponieważ fajki i cygaretki są spożywane tylko przez dorosłych.